Photo Rating Website
Index Aminata beniowski 3 Bog Ojciec Coalescent

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Saffron! - wykrzyknął asystent Alexa, otworzywszy drzwi.- Wejdź.Przemokłaś do suchej nitki.Co się stało?Weszła do przedpokoju.Próbowała się uśmiechnąć, ale usta zadrżały jej niebezpiecznie, a oczy ponownie napełniły się łzami.- Nic takiego, James - odparła niepewnym głosem.- To znaczy nic, czego nie można byłoby naprawić biletem na samolot do Anglii.Im szybciej, tym lepiej.Dlatego tu jestem - wyjaśniła.- Czy mógłbyś to zrobić dla mnie?Nie czekając na zaproszenie, weszła chwiejnym krokiem do obszernej bawialni i opadła na najbliższy fotel.Na szczęście James nie zadawał niepotrzebnych pytań, nalał jej tylko sporą szklaneczkę brandy, a kiedy wypiła, zaprowadził ją do łazienki.Saffron była mu niezmiernie wdzięczna, że zachował się tak taktownie.Obawiała się, iż kompletnie się rozklei, jeśli zacznie mu opowiadać, co ją spotkało.Jedynym wyjściem było skoncentrowanie się na powrocie do Anglii.Samolot, hotel, praca, powtarzała w kółko, stojąc pod kojącym strumieniem ciepłej wody.Na pewno da sobie radę, przecież przez większość życia była zdana tylko na siebie.Prawdopodobnie Alex widział w niej jedynie chciwą, podłą kobietę, działającą w zmowie z jego matką.Poślubił ją, bo tak mu pasowało, ale tak naprawdę interesował się tylko jej ciałem.Musiała przyznać, aczkolwiek niechętnie, że nigdy nie udawał, iż jest inaczej.To raczej ona oszukiwała samą siebie.Po raz pierwszy naprawdę zakochana, założyła po prostu, że on odwzajemnia jej uczucia.Powinna była wiedzieć od samego początku, że ich małżeństwo będzie katastrofą.Nie chodziło już nawet o kwestię śmierci Eve, lecz o oczywisty fakt, iż obydwoje należą do zupełnie odmiennych światów.Jak mogła tak się oszukiwać? Ale to nic, tego już nie da się cofnąć.Wkrótce ból przeminie.Przecież tak naprawdę serca nie pękają.Najwyżej twardnieją.Saffron wyszła spod prysznica, zakręciła wodę i sięgnęła po ręczniki, w które zaopatrzył ją James.Wytarłszy się do sucha, włożyła czarny męski szlafrok.Bardzo odpowiedni kolor jak na taką okazję, pomyślała z przekąsem.Podeszła do lustra, by ułożyć włosy.Przez moment zdawało jej się, że słyszy dzwonek.To pewnie dawał o sobie znać głód, nie miała przecież niczego w ustach od śniadania.Czym prędzej zajęła się suszeniem włosów, by nie myśleć o tym, co od tamtej pory przeszła.Kiedy już zakończyła toaletę, spojrzała na swe odbicie w lustrze.Pozornie nic się w niej nie zmieniło, ta sama drobna twarz, złocistorude loki.Jednak ktoś, kto dobrze ją znał, od razu dostrzegłby, że jej błyszczące zwykle oczy stały się matowe i zgaszone.Poprawiwszy pasek szlafroka, podwinęła zbyt długie rękawy i boso wyszła z łazienki.Czas stawić czoło przykrej rzeczywistości.James odwrócił się nerwowo, kiedy usłyszał, że nadchodzi.Posłał jej niespokojne spojrzenie, którego przyczyny nie mogła zrozumieć, ale tylko do chwili, gdy popatrzyła w stronę kominka.Alex! Siedział w milczeniu, a jego oczy ciskały gromy.Popatrzył na nią z wściekłością, na jej świeżo umyte włosy, głęboki dekolt męskiego szlafroka i bose stopy.Zaciśnięte z całej siły usta zdradzały, jak wiele wysiłku kosztuje go panowanie nad sobą.Posłał Saffron pełne potępienia spojrzenie, lecz ona nawet nie zareagowała.Innym razem zapewne drżałaby z przerażenia, teraz jednak było jej już wszystko jedno.Zacisnąwszy dłonie w pięści, Alex wstał i odwrócił się do Jamesa.Jego mina nie wróżyła nic dobrego.- A więc to z tego powodu nie miałeś czasu dyskutować ze mną o interesach.Zabawiałeś się z moją żoną.- Ależ nie.Saffron przyszła prosić mnie o pomoc, to wszystko.- Właśnie widzę, jaką pomoc jej zaproponowałeś.Przecież ona nie ma na sobie nic oprócz twojego szlafroka - warknął Alex, podchodząc bliżej do swego asystenta.- Wstań, ty draniu, żebym mógł ci dołożyć.- Nie, Alex, mylisz się - zawołała Saffron, przerażona wyrazem jego twarzy.Nie zwróciwszy w ogóle uwagi na jej słowa, złapał Jamesa za klapy marynarki i postawił przed sobą, a potem z całej siły uderzył.- Przestań! Przestań, słyszysz? - Saffron podbiegła do niego i chwyciła go za rękę dokładnie w chwili, gdy ponownie się zamierzył.- Posłuchaj żony - mruknął James, próbując zatamować cieknącą z nosa krew.- Rozumiem, że się uniosłeś, bo faktycznie cała sytuacja wygląda dwuznacznie, ale jeśli uderzysz mnie po raz drugi, oddam ci.- Proszę cię, Alex - błagała uczepiona jego ramienia Saffron.- Zostaw Jamesa w spokoju.Alex, całkowicie głuchy na jej prośbę, otrząsnął się, jak gdyby odganiał dokuczliwą muchę.- Ty podstępna żmijo - wycedził przez zęby.- Powinienem cię zabić!Przez chwilę Saffron była przekonana, że naprawdę to zrobi.Jego dzikie spojrzenie ścięło jej krew w żyłach.Niespodziewanie wyraz twarzy Alexa zmienił się całkowicie.Na miejscu furii pojawił się lodowaty spokój.- Ale chyba nie warto iść za ciebie do więzienia - dodał bezbarwnym głosem.- Co do ciebie, James, to czuj się zwolniony.Nie chcę cię więcej widzieć.Odwrócił się ponownie w stronę Saffron.- Ubieraj się.Wychodzimy - zakomenderował.Nie miała ochoty wdawać się z nim w dyskusję, więc bez słowa minęła go i udała się do łazienki.Włożyła ponownie mokre ubrania, po czym z dumnie uniesioną głową wróciła do bawialni.Zanim zdążyła otworzyć usta, Alex porwał ją na ręce i przerzucił sobie przez ramię.- Puść mnie! - wrzasnęła, gdy niósł ją do samochodu.Bombardowała pięściami jego szerokie plecy, lecz nic to nie pomogło.- Cicho bądź - warknął, upychając ją na przednim siedzeniu, po czym błyskawicznie trzasnął drzwiczkami.Próbowała się wydostać, jednak był od niej szybszy.W jednej sekundzie znalazł się na fotelu kierowcy i ruszył jak opętany.Jak śmiał w ogóle sugerować, że ona i James.?- Niech cię szlag - mruknęła pod nosem.Samochód niespodziewanie zahamował, aż szarpnęło nią do przodu.Dobrze, że odruchowo zapięła pas bezpieczeństwa, w przeciwnym bowiem razie uderzyłaby głową w szybę.Alex chwycił ją pod brodę i odwrócił do siebie.- Nigdy więcej mnie nie przeklinaj [ Pobierz całość w formacie PDF ]

To tylko sen...otwórz oczy i żyj.

Designed By Royalty-Free.Org