Photo Rating Website
Index Aminata beniowski 3 Bog Ojciec Coalescent

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podszedł do niego Koniec i urzędnik bez słowa podał mu wyciągniętą z kieszeni buteleczkę z balsamem do nasączenia chusteczki.Mówca wziął z niego przykład, zakrywając twarz.– Czy pan je zna? – spytał wprost.– Nie.– To skrytobójczynie.– Skąd pomysł, że mogę coś wiedzieć o skrytobójcach?– Mówisz i poruszasz się jak cichoręki.– Gratuluję spostrzegawczości.Powtarzam: nie znam ich.– Ale jakoś musiały się tu dostać.Gryf był przekonany, że to „kwiatki”, to znaczy kobiety.do zabawy.– Czyli po prostu kurwy – podsumował O'hore beznamiętnie.– Podobno miały poręczenie od rządcy tego skrzydła.– Sprawdzimy.Z pewnością nie widziałem ich tu nigdy przedtem.Uważając, by się nie pośliznąć, Koniec zbliżył się do zwłok ciemnowłosej.Odgiął jej kolejno oboje uszu, starając się nie kierować wzroku poniżej piersi.Te same czynności powtórzył z odciętą głową.Krzywiąc się, starannie wytarł ręce w powieszoną na wodociągu koszulkę.– Nie są też z Lengorchii, choć używają trupiego naszyjnika.Podniósł dwoma palcami przeciętą jedwabną linkę.Cienki sztylet leżał tuż obok.Mówca, tknięty przeczuciem, zajrzał w otwory rur i w jednej znalazł drugi nóż – mały, lecz za to niewiarygodnie ostry.– Profesjonalistki.Wygląda na to, że Gryfa uratował tylko zbieg okoliczności.Nie przypuszczały, że nie będzie sam.Spodziewały się słabego oporu, stąd tak maleńki arsenał.Z łatwością utopiłyby chłopaka w wannie albo zakłuły.Czy da się odszukać ich patrona?Sekretarz obejrzał uważnie oba noże.Widać dostrzegł w nich jakiś ważny szczegół, bo potwierdził lakonicznie:– Da się.– A uda się wytrząsnąć z tego patrona nazwisko zleceniodawcy?– Obawiam się, że nie.Rejestr klientów prowadzi tylko Mistrz Gildii, a do tego nawet ja nie dotrę.A w każdym razie nie bez wywołania jeszcze gorszego zagrożenia niż obecne.Od zawodowego mordercy groźniejszy jest tylko obrażony zawodowy morderca.– To prawda – mruknął Koniec.– Na Miłosierdzie Losu, to już przecież drugi zamach! Mamy czekać, aż w końcu im się uda? – krzyknął ze wzburzeniem Wężownik.Splótł ręce na piersiach, by ukryć ich drżenie.– Trzeci – skorygował Promień, który do tej pory przysłuchiwał się rozmowie w ponurym milczeniu.– Trzeci – powtórzył, gdy obecni obrócili na niego zdumione oczy.– Pierwszy był skierowany na mnie.* * *Jako że pojawiły się nowe okoliczności, sprawa wymagała dokładnego omówienia.Komnata magów nadawała się do tego znacznie bardziej niż plugawa rzeźnia.– Co znaczy „trzeci zamach”.no co?! Oczywiście nie pisnąłeś słowa, żebyśmy.mieli się na baczności! Ty bezmyślny.egoisto! – wypytywał napastliwie Gryf, przyciskając dłoń do obolałego gardła.Każdy oddech przeciskał się przez jego krtań ze świstem.Jego rozdrażnienie wzrosło, gdy przekonał się, że sfera skoku Wężownika musiała minąć go dosłownie o włos.Jedynie szczęśliwy traf uchronił go przed utratą części ciała.– Bezmyślny! I kto to mówi! Ja przynajmniej wiedziałem, kto mnie napadł i broniłem się, a ty masz w głowie tylko dupy! – warknął Iskra.– Wyglądały na.uczciwe dziwki.Skąd miałem.wiedzieć?! – krzyknął Gryf wysilonym szeptem.– Litości! I to mówi Obserwator!– Przestańcie się kłócić – wtrącił Sekretarz.– Chciałbym wyjaśnić kilka rzeczy.Po pierwsze: rzeczywiście, jak to możliwe, żeby czytający w myślach mag nie zorientował się w zamiarach tych dwóch zabójczyń?Gryf zawstydził się jakby.– Kiedy one.faktycznie były.podniecone.Podoba.ło im się i by.ły chętne.– O tak, i chętnie by się nawet z tobą zabawiły, a potem sprawiłyby cię jak cielaka.Może nawet któraś wzięłaby sobie pewną część ciała na pamiątkę rozkosznych chwil! – prychnął Promień szyderczo.– Po drugie: panie Promień, czemu drugi zabójca nie dokończył dzieła? Siedziałeś w Głodowej Jamie, wystawiony na strzał jak uwiązany za łapę królik.Po trzecie: dlaczego ja się o całej sprawie dowiaduję dopiero teraz? – ciągnął Sekretarz, ignorując drwiny chłopca.– Bo masz marnych szpiegów – wymamrotał Iskra pod nosem, a głośniej dodał: – Mogę tylko snuć przypuszczenia.Pierwszego zabiłem, ale drugiego w ogóle nie widziałem.Tylko mogę się domyślać, że było ich dwóch, bo potem zniknęło ciało, więc ktoś musiał je zabrać.A ja.ja.straciłem przytomność – wykrztusił z wysiłkiem, zawstydzony.– Pewnie ten drugi myślał, że strzałka trafiła i właśnie dogorywam.Zostawił mnie w spokoju.Nie mówiłem nic nikomu, bo nie było żadnych śladów.Wszyscy przecież uważacie, że mam obsesję.– Trzeba było powiedzieć.Przecież byśmy ci uwierzyli – rzekł Winograd.– Zaczęliście od wrzasków i pretensji – odparł Iskra z goryczą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

To tylko sen...otwórz oczy i żyj.

Designed By Royalty-Free.Org